Uczeń skrytobójcy - Robin Hobb RECENZJA#1

21:11

WYDANIE III
Wydawca: Wydawnictwo MAG
Tłumacz: Agnieszka Ciepłowska
Okładka oraz grafiki: Dagmara Matuszak
Tytuł oryginału: Assassin's Apprentice
Stron: 495
Okładka: twarda (i niesamowicie piękna)


„Fantasy taka, jak powinno się pisać… Książki Robin Hobb są jak brylanty w morzu cyrkonii.” 

- George R.R. Martin


Nie sądzę, aby można było opisać książki tej autorki w lepszych słowach.
Powieść Uczeń skrytobójcy przeczytałam po raz drugi, a jestem nią nawet bardziej oczarowana niż za pierwszym razem. Przez to zaczęłam sobie zadawać pytanie: co takiego mają książki Robin Hobb, czego innym brakuje?
Co dziwne, przed długi czas nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi i myślę, że to już samo w sobie jest rozwiązaniem tej zagwozdki – trzeba się mocniej zastanowić nad światem przedstawionym, nad bohaterami i ich relacjami ze sobą nawzajem. Patrzymy na cały świat oczami Bastarda Rycerskiego, który jest jeszcze chłopcem. Dorastamy razem z nim, uczymy się, odkrywamy wiele przydatnych informacji, dzięki którym jesteśmy w stanie wysnuć własne, nienarzucone przez bohatera, wnioski. Przy tej książce trzeba myśleć i skupiać się na fabule – nie należy jej czytać, kiedy jesteśmy rozproszeni, a przynajmniej takie odnoszę wrażenie.

„Ruszyliśmy pod górę i pod wiatr. I to właśnie nagle wydało mi się metaforą całego mojego życia.”

Tym cytatem zamierzam was ostrzec, że pod koniec czytania będziecie wyczerpani. Będziecie czuć się zmęczeni, niewyspani, pobici, zatruci. Wszystko to przez fakt, że styl pisania Robin Hobb jest wyjątkowy i potrafi wciągnąć czytelnika w swój świat niemal od razu, co jednocześnie jest niesamowitą umiejętnością i okrucieństwem względem czytelnika. Podczas czytania bardzo łatwo jest się całkowicie zatracić w fabule: stajemy się Bastardem, wszystkie obrażenia, które odnosi główny bohater spadają na nas, wszystkie rozterki są też naszymi rozterkami. Patrząc na wcześniejszy cytat łatwo można się domyślić, że Bastard nie ma łatwego życia, boryka się z wieloma problemami. Chociaż zdaję mi się, że gdyby w tamtym momencie ruszali i pod górę, i pod wiatr podczas padającego deszczu, to by było jeszcze lepszą metaforą trudnego życia naszego bohatera.

Zdecydowanie postrzegam tę trylogię jako klasyk fantastyki. Fabuła pierwszej części nie opiera się aż tak mocno na elementach fantastycznych jak to jest w Królewskim skrytobójcy bądź Wyprawie skrytobójcy, jednak możemy tu już poznać dwa rodzaje magii: Moc oraz Rozumienie. I Moc, i Rozumienie są ciekawie przedstawionymi oraz stworzonymi elementami świata, o których z każdą częścią dowiadujemy się coraz więcej.


Fani romansu nie będą aż tak usatysfakcjonowani pierwszą częścią. Bastard ma dopiero czternaście lat, kiedy książka się kończy, więc jego życie nie obraca się wokół związków, ma o wiele ciekawsze rzeczy do roboty. To jednak nie oznacza, że zupełnie nie ma życia miłosnego.
Jego znajomość z Sikorką rozpoczyna się, kiedy są jeszcze dziećmi, więc możemy zobaczyć jak ich przyjaźń się rozwija i przeradza w silniejsze uczucie. Sikorka odegra ważniejszą rolę w kolejnych częściach, jak oboje będą starsi i bardziej świadomi swoich uczuć.

Uczeń skrytobójcy porusza również bardzo aktualne, trudne tematy, o których nie rozmawia się wystarczająco często.
W książce mamy ukazany problem przemocy zarówno tej domowej, jak i innych jej odmian. Czytamy o alkoholizmie mężczyzny, który niszczy nie tylko życie sobie, ale i swojej córce.
Bierzemy udział w pięknej relacji między psem a człowiekiem, w której miłość psa i jego oddanie zmiękczy nawet najtwardsze serca.
Musimy dzielnie stawić czoła rozważaniom czym jest człowieczeństwo i co sprawia, że jesteśmy ludźmi.
Gdzie się zaciera granica między człowiekiem i zwierzęciem? Jak blisko tej granicy się znajdujemy?
Odkrywamy, że każdy ma swoje limity i sumienie, ale również, że nawet najbliższa ci osoba może być zbyt pełna uprzedzeń, aby cię zaakceptować.
Możemy przekonać się, jak ważny dla niektórych osób jest ich własny kącik, w którym mogą pokazać siebie.
Jednak te wszystkie wyżej przeze mnie wymienione rzeczy to nic, w porównaniu z jednym szczegółem: idealnie pokazanym urazem po zostaniu zgwałconym. Bardzo często słyszy się komentarze do osoby, która przeszła przez coś takiego, aby się wzięła w garść, że było minęło, że to nic takiego.
W Uczniu skrytobójcy przestrzeń osobista Bastarda zostaje naruszona, chociaż nie w cielesny sposób - Konsyliarz wtargnął do jego umysłu. Sytuacja jest przedstawiona w sposób, który łatwo można skojarzyć jako metaforę gwałtu. Sposób zachowania Bastarda po tej sytuacji pokazuje, jak bardzo jest zdruzgotany. Naprawdę się starał otworzyć swój umysł przed innymi osobami, jednak nie był w stanie - bał się, bo pamiętał co się stało poprzednim razem, gdy ktoś był w jego umyśle.
Dopiero po wielu miesiącach udaje mu się otworzyć na jedną osobę, której najpierw musiał całkowicie zaufać.
Czytanie myśli Bastarda i jego zachowań po tym wydarzeniu, było naprawdę niesamowitym doświadczeniem. Mogłam uświadomić sobie wiele rzeczy, spraw, o których nie miałam pojęcia wcześniej i czuję się lepiej ze świadomością, że przynajmniej częściowo jestem w stanie zrozumieć, przez co muszą przechodzić osoby, których dotknęło to nieszczęście.

Nie chciałabym jednak, aby ta książka kojarzona była jedynie z głośnym mówieniem na tematy tabu, ale też z przełamywaniem stereotypów i pokazywaniem mniejszości społecznych.
W książce mamy wiele ciekawych żeńskich postaci, które posiadają swoje własne zainteresowania, potrafią robić wiele pożytecznych rzeczy, są zaradniejsze niż połowa mężczyzn.
Większość bohaterów to osoby ciemnoskóre, co jest niestety rzadkością w literaturze. Mam nadzieję, że coraz mniej książek będzie skupionych na białoskórych bohaterach.

Jeszcze jedną rzeczą, o której warto wspomnieć, jest okładka, która jest cudowna. Nie mogę się na nią napatrzeć, uwielbiam ją. Zdecydowanie zachęca do przeczytania powieści! W środku książki przed każdym rozdziałem wita nas śliczny wzór psa, a na końcu niektórych rozdziałów możemy zobaczyć kolejny mały rysunek. Oba te dodatki sprawiają, że czytanie staje się jeszcze bardziej klimatyczne!
Jedyną rzeczą, która w tej okładce mi przeszkadza jest to, że Bastard jest na niej blady. On nawet nie jest biały, on jest całkowicie blady! A kanonicznie ma ciemną skórę...
Jednak to nie zmienia faktu, że pani Dagmarze Matuszak udało się zrobić piękną i wyjątkową okładkę, do równie pięknej i wyjątkowej książki.

Moja ocena tej książki to 8/10, a to jedynie przez to, że kolejne części są jeszcze lepsze. Jak tylko przeczytam je po raz kolejny, na pewno podzielę się moimi odczuciami!

Jestem ciekawa czy osoby, które przeczytały Ucznia skrytobójcy mają podobne odczucia wobec tej książki co ja, czy może zupełnie inne? Z wielką chęcią dowiem się co o niej sądziliście. A może dopiero zamierzacie ją czytać?

Miłego dnia/nocy,
Nûphi


 

You Might Also Like

7 komentarze

  1. Świetny blog. Widać, że piszesz z zamiłowania. Książkę chętnie przeczytam :) Zapraszam do mnie http://zakochaniwksiazkachrecenzje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak miłe słowa! :) Cieszę się, że udało mi się zachęcić Cię do sięgnięcia po tę książkę. Oby również Ci się spodobała!
      A na bloga na pewno zajrzę ;)

      Usuń
  2. Chociaż w Twojej recenzji książka prezentuje się naprawdę świetnie, to jednak mam wrażenie, że to zupełnie nie moje klimaty. Za to na pewno podrzucę ją bratu. ;) Niech przynajmniej raz przeczyta coś "porządnego". :D
    Pozdrawiam,
    Kania Frania
    www.kaniafrania.blogspot.com


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli fantastyka to jego klimaty, to "Uczeń skrytobójcy" jest zdecydowanie "porządną" lektura dla niego, hah :D
      Ta książka nie jest zbyt znana, trzeba ją rozprzestrzeniać w każdy możliwy sposób! ;)

      Usuń
  3. To jest na pewno seria, po którą mam zamiar sięgnąć. Naprawdę zachęciłaś mnie tym, że autorka porusza wiele ważnych kwestii jak ten alkoholizm czy przemoc. Mam nadzieję, że tym wspomnianym "gwałtem" na umyśle za bardzo nie zaspoilerowałaś mi lektury i że to mało znaczące wydarzenie dla całości akcji :P
    W każdym razie na pewno się rozejrzę za tą serią. Zgadzam się, że okładki są świetne (szkoda, że jednak bohater nie ma odpowiedniej karnacji, ale i tak pięknie wygląda :D ).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z każdą kolejną częścią Robin Hobb porusza coraz więcej ważnych kwestii, a żadnej mniejszości społecznej nie ominie reprezentacja w jej książkach :D
      Starałam się jak najmniej spoilerować, ale przyznaję, że z tym "gwałtem" mi nie wyszło - ten wątek jest ważny dla fabuły. Chociaż nie zagłębiałam się w szczegóły tego wydarzenia, a to właśnie one mają tam największe znaczenie dla faktycznej fabuły, więc nie sądzę, aby ta informacja zepsuła Ci przyjemność czytania i odkrywania kolejnych informacji ;)
      Jeden z nielicznych momentów, w których jestem dumna z mojego kraju to właśnie chwile, w których uświadamiam sobie, że tak piękne okładki zostały stworzone przez Polkę. I przyjrzałam się wszystkim okładkom tej trylogii i na szczęście na drugiej i trzeciej Bastard już ma ciemniejszą skórę :D
      Oby udało Ci się jak najszybciej sięgnąć po tę serię. Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz i spodoba Ci się równie mocno co mi :)

      Usuń
  4. Będąc w księgarni miałam dylemat co do kupienia tej książki - na zmianę brałam ją do ręki, odkładałam, zaczynałam szukać czegoś innego, po czym znów na nią patrzyłam. Chciałam ją przeczytać, ale trochę się jej bałam. Być może problem w tym, że tak jak u kogoś wyżej, nie plasuje się do końca w moich klimatach. Przedstawiłaś ją jednak w dobrym świetle i szczerze mówiąc, chyba niedługo będę musiała się wybrać do Empika :) Intryguje mnie jeszcze to, że większość bohaterów jest czarnoskóra. Ale nie główny bohater? (nie jestem rasistką, ale obstawiam tak ze względu na okładkę :P)

    Pozdrawiam, http://seekerofthebooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Popular Posts