HARRY POTTER AND THE CURSED CHILD - J.K. Rowling, Jack Thorne & John Tiffany
20:47(nie jest to recenzja, a jedynie przemyślenia świeżo po przeczytaniu tej książki. Starałam się unikać spoilerów, jednak nie zawsze byłam w stanie)
Jeśli jesteście w miarę obecni w Internecie, wiecie, że ludzie nie są zbytnio zachwyceni tą książką. Nie jestem wyjątkiem od tej reguły - książka mnie też nie urzekła.
Jednak zacznijmy od początku...
Ta książka jest scenariuszem do sztuki teatralnej o tym samym tytule, więc nie mamy tam żadnych opisów przyrody, przedmiotów, etc., a za to głównie dialogi oraz didaskalia. Nie przeszkadza to w czytaniu, bo mieliśmy wcześniej siedem sporych książek opisujących miejsca i bohaterów, dlatego łatwo możemy sobie wszystko wyobrazić.
Zaczynamy od sceny na King's Cross, która zakończyła Insygnię Śmierci. Muszę przyznać, że lekko się rozczuliłam na tej scenie, wszystkie wspomnienia związane z epilogiem powróciły...
Głównym bohaterem jest Albus Severus Potter, który jest świetną postacią, całkowicie niepodobną do Harry'ego. Co najważniejsze: nie jest Gryfonem.
Następną niesamowicie ważną postacią jest Scorpius Malfoy - najbardziej uroczy, słodki i rozczulający czarodziej ever. Powodzenia w szukaniu kogokolwiek równie cudownego jak ta postać.
A sama fabuła opiera się na Zmieniaczu Czasu, bardzo podobnym do tego, którego Hermiona używała na trzecim roku.
Mamy kilka scenek jak Albus dorasta, a główna akcja dzieje się, kiedy ma czternaście lat.
Do domu Potterów przychodzi Amos Diggory, ojciec Cedrika, którego możecie kojarzyć z czwartej części Harry'ego. Amos usłyszał pogłoskę o tym, że Ministerstwo Magii jest w posiadaniu Zmieniacza Czasu i prosi Harry'ego, aby ten go użył i przywrócił Cedrika do życia.
Harry się na to nie zgadza, ale Albus, który usłyszał całą rozmowę postanawia pomóc Amosowi. W drodze do Hogwartu, w pociągu, chłopak postanawia namówić Scorpiusa, swojego najlepszego przyjaciela, na ucieczkę z pociągu, zaproponowanie pomocy Amosowi i wykradnięcie Ministerstwu Zmieniacza Czasu, przeniesienie się na Turniej Trójmagiczny, sprawienie, aby Cedrik nie wygrał, więc wtedy nie zginie.
Seems legit...
Oczywiście Albusowi udaje się go namówić, bo nie ma raczej rzeczy, której Scorpius by dla niego nie zrobił. Wychodzą na dach pociągu i... Uch, kojarzycie tę uroczą staruszkę, która sprzedaje słodycze dzieciom w pociągu? Porozmawiamy jeszcze o niej w następnym poście, w którym wymienię wszystkie złe i (nieliczne) dobre sytuacje i momenty tej książki.
Tak czy inaczej, następnie akcja kręci się dość szybko. Do chłopców dołącza Delphi, (około) dwudziestoletnia kobieta, utrzymująca, że jest siostrzenicą Amosa. OK. Albus ją lubi, mimo że wszyscy naokoło już wyczuwają, że coś jest z nią nie tak.
Udaje im się zdobyć Zmieniacz Czasu (dzieje się wtedy wiele ciekawych rzeczy, np. Albus całujący swoją ciotkę, jednak o tym również w następnym poście) i przenoszą się do roku, kiedy w Hogwarcie odbył się Turniej Trójmagiczny, w którym brał udział m.in. Harry.
I, cóż... shit happens. Okazuje się, że ten Zmieniacz Czasu może ich potrzymać w jakimś punkcie czasowym jedynie przez pięć minut, więc dość szybko zostają przeniesieni z powrotem w czasie. Jednak okazuje się, że zdołali dość poważnie zmienić przyszłość. To niesie ze sobą spore konsekwencje, więc później jest zabawa w odkręcanie tego wszystkiego, co tylko przynosi gorsze rezultaty...
Z całej książki możemy wynieść kilka wniosków: nie bawmy się w podróże w czasie, Dzień Voldemorta i Bal Krwi to jedno wielkie wtf, zresztą jak większość tej książki.
Nie martwcie się, jeśli wciąż nie wiecie o co się tak czepiam, w tym poście postanowiłam opisać jedynie do pewnego momentu fabułę tak, aby nie zaspoilerować nikomu za bardzo. Mój kolejny post będzie jednym wielkim spoilerem, narzekaniem i jęczeniem na tę fabułę, bohaterów i to co zostało z nimi zrobione.
Przynajmniej można się czasem pośmiać przez łzy - śmiać się z absurdalnych sytuacji, ale płakać, kiedy uświadamiasz sobie, że to kanoniczne.
Ktoś już czytał tę książkę? Ciekawa jestem opinii pozostałych osób.
I jeszcze raz przepraszam, jeśli moje narzekania nie mają dla Was żadnego sensu - obiecuję, że bardzo szybko wszystko wyjaśnię w poście, nad którym już pracuję.
Pozdrawiam,
Nûphi
2 komentarze
Jak tylko dowiedziałam się o kolejnej części to byłam zła. Nie lubię, gdy powieści mają kontynuacje, której akcja odbywa się kilka, kilkanaście lat później. Dlatego nie zamierzam czytać tej pozycji, żeby nie psuć sobie opinii na temat tej serii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Muszę przyznać, że to dobra decyzja, bo mogłabyś sobie porządnie zepsuć te opinię.
UsuńSam pomysł miał potencjał, ale został zniszczony, dlatego lepiej trzymać się od tego z daleka i uznać, że to źle napisane i nieprzemyślane fanfiction, które nie ma nic wspólnego z kanonem ;)